Strony

środa, 27 marca 2013

Cougar Town



Niedawno skończyłam oglądać "Friends" i od razu naszły mnie myśli "co teraz?", bo przecież wiadomo, że wciągnąć się w serial jest łatwo, a uwolnić się ciężko. Na szczęście mój odwyk nie trwał długo, bo przeglądając profil Courteney Cox na Filmwebie natknęłam się na kuszący tytuł...

"Miasto Kocic", a w oryginale "Cougar Town" pokrótce mówiąc opowiada o losach 'ekipy ze ślepej uliczki', a dokładniej całej jej przywódczyni czyli Jules Cobb (Courteney Cox), 40-letniej rozwódce wychowującej 18-letniego syna Travisa (Dan Byrd).  W sąsiedztwie Jules stoją dwa domy: jeden należy do państwa Torresów - bezwzględnej i czasem chamskiej Ellie (Christa Miller) i jej męża Andy'ego (Ian Gomez) - wesołego latynosa, a drugi do przystojniaka Graysona (Josh Hopkins), świeżo rzuconego przez narzeczoną. Należy wspomnieć także najlepszego przyjaciela pana Torresa - Bobby'ego Cobba (Brian Van Holt), którego mimo rozwodu Jules ma cały czas na głowie oraz Laurie (Busy Phillips) - żywiołową, zwariowaną bywalczyni męskich łóżek. Przez show przewija się wiele zabawnych gagów oraz postaci, co jeszcze bardziej zachęciło mnie do sięgnięcia po kolejne odcinki. Muszę przyznać, że nie raz udało mi się wybuchnąć  niekontrolowanym śmiechem oglądając Cougar Town.

Miasto Kocic trafiło do mnie, z racji że uwielbiam samą Courteney po tym jak zobaczyłam ją pierwszy raz w "Przyjaciołach", a jej gra tutaj jest bezbłędna. Na szczególną uwagę zasługują również postać Travisa, według mnie Byrd po raz kolejny pokazuje, że zna się na rzeczy, świetnie sprawdza się w roli lekkiego 'maminsynka'. Przy okazji warto wspomnieć o Ellie, która zdecydowanie jest moją ulubioną postacią. Odgrywa "suczowatą" przyjaciółkę głównej bohaterki, która gra pierwsze skrzypce nad 'zniewolonym' przez nią mężem - czyli coś, co nadaje temu 'tego' serialowi smaczku, co mnie do niego przyciąga. Lubię takie postacie, dzięki nim nie można się nudzić. W produkcji możemy zauważyć dość sporo podobieństw do kultowego sitcomu, w którym właśnie Cox grała. Jako producentka widać, że chwytała się pomysłów, które użyte zostały w "Friendsach", chociażby motyw szóstki przyjaciół, Laurie jako 'damski' Joey czy odgrywanie wiecznej 'pani gospodarz', mam tu na myśli organizowanie święta Dziękczynienia czy 'porannej kawy' w domu Cobbów. Kto oglądał - ten wie :)

Wszystkim lubiącym amerykańskie komedie o bogatych mieszkańcach przedmieść - polecam serdecznie. Można się ubawić, a sam serial niesamowicie wciąga.

1 komentarz:

  1. Przeczytałam cały Twój post dotyczący przeróbek zdjęć i jestem pod wrażeniem. Nie myślałam, że w zwykłem Paintcie jest tyle możliwości :>

    OdpowiedzUsuń